Czyli dlaczego pochłonęłam w jedną noc "Soulles" autorki o wdzięcznym nicku Mands.
Otóż pewnej bezsennej nocy byłam bardzo zdesperowana w poszukiwaniu nowych opowiadań do czytania. Jednym z warunków owych opowiadań było bycie ff o "The Vampire Diaries". Cóż, na forum jest takich opowiadań mnóstwo, aczkolwiek wiadomo - nie każde jest specjalnie dobre. Jako, że nie chciało mi się przeszukiwać bardzo dogłębnie działu Twórczość, to wybrałam opowiadanie, do którego autorka kilka godzin temu dodała kolejny rozdział. Przeczytałam wstęp. Opowiadanie o Damonie i Elenie, Stefanie, całej reszcie oraz o jakimś tam Deanie, Samie i Castielu, czy tam kimkolwiek oni byli. Pierwsze zdania mnie zniechęciły, bo była to scena z niejakim Deanem i Samem. Cóż, okej, przetrwałam to. Nadszedł kolejny kawałek z udziałem Rebekah i Klausa, a także specyficzna opcja odzyskania człowieczeństwa dzięki aniołowi. Koniec rozdziału i nadeszła chwila na moje szybkie przemyślenia. Po pierwsze: autorka miała ten urokliwy dar sklecania takich zdań, że łatwo tworzyła z nich smętną opowieść, zabawną historię, cięte riposty, mroczne i depresyjne sceny. To było całkowitym plusem. Po drugie: liczyłam na wielkie kaboom i Delenę, bo mimo wszystko jakiś tam Dean mało mnie obchodził. Po trzecie: chociaż pomysł z aniołami oraz dorabianiem własnej fabuły czy ze wstawianiem bohaterów z innych seriali niespecjalnie mi się podoba, to w wypadku "Soulles" był niesamowicie intrygujący. Z uporem kontynuowałam czytanie reszty rozdziałów. Szybko okazało się, że zasadniczo głównymi bohaterami opowiadania są Dean i Sam - czyli zero tęsknych spojrzeń Eleny na Damona i odwrotnie. I szczerze? Nie przeszkadzało mi to! Wręcz byłam szczęśliwa! Chociaż Mands napisała bardziej fan fiction o "Supernatural", a ja nie miałam pojęcia co to Łaska, Czyściec, Colt, to czytałam jej słowa z niesamowitym zapałem. Najpiękniejszą rzeczą w tym wszystkim było to, że niepotrzebna mi do szczęścia znajomość ośmiu sezonów "Supernatural" i czterech "The Vampire Diaries", aby zrozumieć fabułę oraz treść opowiadania. Wszystko było podane jak na tacy i to w najprostszy możliwy sposób. Tak mi się spodobał motyw aniołów, a w szczególności paring Castiel i Dean (właściwie Castiel był aniołem stróżem Deana, aczkolwiek to wyszło na całkiem gorącą parę), że kibicowałam im na każdym kroku. Ta nieporadność, nieśmiałość i nieświadomość Castiela jest doprawdy urocza, a ta naiwność - to wręcz niemożliwe! Dean i jego teksty rozwalały system. Zwiastowanie Maryi w wersji Sama (która faktycznie mogła tak wyglądać patrząc na charakter Gabriela) to czysty majstersztyk! Ogólnie duet Sam i Gabriel (Archanioł Gabriel jest czymś na styl anioła stróża Sama) to epickość sama w sobie.
No i ten zabawny tekst Sama na temat "przyjaźni" Deana i Castiela: "[...] Ja walczę z mdłościami od sześciu lat widząc, jak tańczą wokół siebie. A raczej jak stoją w odległości dwóch centymetrów, uprawiając eye-sex i jednocześnie udając, że tego nie robią. [...]". ♥
W końcu upolowałam tę marynarkę za 30 sd i od tego czasu leżała w szafie. Bardzo mi się podoba jej wzór, więc dziwię się czemu nie zakupiłam jej, gdy była w Starplazie. Najwyraźniej był to mój błąd. Miałam niemały problem z doborem koloru ubrań, które miały towarzyszyć marynarce. Ma przecież czarne i jasnoróżowe wzory, dlatego początkowo chciałam postawić na ciemnoszary, aczkolwiek byłoby zbyt ponuro. W ten oto sposób doszłam do wniosku, że idealnym rozwiązaniem będą te szorty z koronką oraz bladoróżowy sweterek, który założyłam w taki sposób, aby stworzyć większy dekolt. Dzięki tym barwom zachowałam delikatność. Te buty wybrałam ze względu na kolor; nie chciałam różowych, bo byłoby za mdło, dlatego wybrałam niebiesko-czarne szpilki, choć nieco odbiegają odcieniem od błękitu marynarki. Wiem, że print na marynarce jest już wystarczająco ozdobny, ale chciałam zrobić stylizację z nutą przepychu, co jest usprawiedliwieniem dla błyszczących koralików, srebrnego naszyjnika i kokardy upiększającej pasek. Nie miałam żadnej pasującej torebki, a że wydawała mi się zbędna to nie zawracałam sobie nią głowy. W zamian na głowie mojej lalki widnieje przepiękny, czarny kapelusz.
marynarka Folk
sweterek Voile
szorty Pretty n' Love
stanik I It girls
stanik II Basic
buty no name
naszyjnik Velvet Orchid
koraliki Voile
kapelusz Bratz
kokardka no name
Mam nadzieję, że ktoś po przeczytaniu tej fury słów w temacie "Soulles", weźmie się za lekturę tego opowiadania. Nie musisz wiedzieć kto to Klaus i Rebekah. Nie musisz znać Damona, Eleny, Caroline, Bonnie i Eleny. Nie trzeba mieć świadomości kim jest Dean, Sam, Crowley, Castiel i Gabriel. Nie potrzebna jest wiedza o Łasce, Czyśćcu, Piekle, Colcie i innych rzeczach. Jeśli chcesz przeczytać coś zabawnego, pełnego zwrotów akcji, wzruszającego, pięknego, ciekawego, intrygującego to całym sercem polecam "Soulles" wielkiej, kreatywnej Mands.
Obejrzałam odcinek 3x10 "Pamiętników wampirów" i nadeszła wyczekiwana chwila... Pocałunek Damona i Eleny. Dalej nie mam pewności, czy przypadkiem nie była to Kath, aczkolwiek już wyczuwam, co będzie się działo przez resztę sezonu. Nastąpi wielkie "I don't know what I feel" Eleny. ;_; Straszne. W kolejnym poście oczekujcie więcej cytatów z niezastąpionego i fantastycznego "Soulles" Mands.
Link do opowiadania (tak, macie to przeczytać, bo inaczej Was zjem!): http://forum.vampirediaries.pl/soulless-t11650.html#p469590
łooooo troszeczkę się rozpisałaś ;) co do stylizacji troszeczzke nie w moim guście ale fajnie to razem wygląda nawet ;) marynarka mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńselena97865love
Robisz świetne stylizacje ♥ .
OdpowiedzUsuńnaati8
Łooo, się rozpisałaś xD. Stylizacja, hm... taka sobie. ;)
OdpowiedzUsuń